Nie znajdziesz na zewnątrz, czego nie widzisz w sobie.
Od początku wiedziałam, że chcę robić coś, co będzie realizowało moje wartości. Taki typ. Żeby wstawać rano, potrzebowałam poczucia, że moja praca ma dla mnie sens.
Nie zawsze jednak miałam tyle odwagi i wiary w siebie, co teraz. Szukałam na zewnątrz, klasyka. Z braku poczucia mocy i sprawczości w sobie, długo realizowałam cudzy scenariusz.
Nie miałam wtedy ochoty wstawać i zmierzyć się z kolejnym dniem w pracy, która pozwalała jedynie przeżyć. Brakowało w nej jednak innych profitów, jak samorealizacja, satysfakcja, wzrost osobisty.
Enough.
Zmiana nie następuje nagle. Praca z przekonaniami to grubszy temat, jest w toku. Był jednak taki moment, kiedy poczułam, że dłużej nie chcę się już przed sobą usprawiedliwiać. Moment wzięcia odpowiedzialności za to, jak wygląda moje życie.
Ciąża i urodzenie dziecka. To właśnie one uświadomiły mi, że jeśli czegoś nie byłam w stanie zrobić dla siebie, to chcę to zrobić ze względu na dziecko. Zrozumiałam, że jeśli chcę być odpowiedzialną matką i nauczyć mojego syna, że żyć trzeba w zgodzie ze sobą, a nie unieszczęśliwiać się, spełniając cudze oczekiwania, muszę mu to pokazać. Na własnym przykładzie. Wiedziałam, że to jest praca, którą mam do wykonania dla dzieci i dla siebie.
No, to pojechałaś.
„No i co teraz?” – myślałam gorączkowo, wręcz obsesyjnie. „Co mam teraz zrobić? Jak mam się zachować, którą drogą iść? Za mną wiele lat ciężkiej nauki i zdobywania doświadczenia zawodowego, a sama już nie wiem, czy nie znoszę tego zawodu, czy tylko tej pracy. Czy rzucić to wszystko i zacząć od nowa? Ale co? I znowu? Już zmieniałam, już mam dość! Aaaa!”. Czułam, że jestem w bagnie i szarpiąc się, coraz bardziej się w nie zapadam.
Nie muszę.
W tamtym czasie byłam przesiąknięta wewnętrznym poczuciem presji. Zdecydowanie bardziej czułam, że „muszę”, niż że coś „mogę”. To, czego „chcę”, wydawało się niedostępnym luksusem. Do tego „urlop” macierzyński i rok z maleńkim dzieckiem w domu. Frustracja.
W końcu poczułam się wyczerpana i zrezygnowana. Skoro byłam w swojej mentalnej d****, to niewiele miałam do stracenia. Nie przestało mi zależeć, ale zauważyłam bezowocność swoich działań, które były pełne spiny i braku zaufania do siebie.
Jeśli nie wiesz, co robić, zrób cokolwiek.
Po kilku szalonych pomysłach zmiany profesji usiadłam i wypisałam sobie to, co wydało mi się ważne:
- swoje wartości,
- mocne i słabe strony,
- swoje kompetencje,
- to, jak chciałabym, żeby wyglądało moje życie.
Przyjrzałam się temu, zastanawiając się, co mogę zrobić już teraz. Tu gdzie jestem i z tym, co mam. Byłam zmęczona szarpaniem się. Nie miałam ani siły, ani czasu na wielkie przewroty (drugie dziecko było już w drodze). Czułam jednak, że koniecznie potrzebuję zrobić coś dla siebie – mały krok w kierunku upragnionej, wewnętrznej spójności.
Projekt @prawobinzesuonline
Z tej analizy powstał projekt, nad którym pracowałam przez 2 ostatnie lata. Kupiłam domenę, hosting, zaczęłam uczyć się WordPressa, Canvy, copywritingu, marketingu. Pochłaniałam szkolenia, webinary, artykuły branżowe, kursy. Specjalizowałam się. W tym czasie zaczęłam do Was mówić na Instagramie, zupełnie nie znając wcześniej tej platformy.
9 marca 2022 r. wyłączyłam na stronie tryb konserwacji i uruchomiłam zapisy na Freeletter, czyli newsletter wolnych kobiet.
Ten projekt, w połączeniu z dwójką małych dzieci, ciągłą edukacją, aplikacją radcowską i studiami podyplomowymi, to był ciężki okres.
Teraz jednak czuję, że jestem w dobrym miejscu i robię dobrą robotę dla kobiet, które tak jak ja, chcą wybierać samodzielnie. Wolność. Niezależność. Autentyczność. Siebie.
Tak można i trzeba żyć.
W to wierzę i życzę nam wszystkim WOLNOŚCI.